Strona główna Życie Kanonizacja Pisma Relacje Artykuły Książki Strony WWW O nas Kontakt |
Teresa Borkowska Kiedy Maria Teresa spędzała z matką czas w Krakowie, Julia z największą przyjemnością towarzyszyła ojcu, pomagając w pracach w majątku. Z wielkim zapałem zabrała się także do działalności apostolskiej wśród okolicznej ludności. Prowadziła działalność charytatywną, chodziła po domach, opiekując się obłożnie chorymi. Ponieważ w Lipnicy nie było lekarza, jej mieszkańcy przychodzili ze swoimi dolegliwościami do dworu. Pani Józefina, przy pomocy córek, opatrywała rany i rozdzielała lekarstwa. Julia otoczyła swoją opieką także okoliczne dzieciaki. Z okazji Bożego Narodzenia urządzała dla nich tak zwaną "gwiazdkę". Dla dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii Świętej organizowano we dworze uroczyste śniadanie. Dwóch chłopców, myślących o powołaniu kapłańskim, Julia przygotowywała do wstąpienia do seminarium duchownego. Rok 1885 był dla całej rodziny wyjątkowo trudny. Ojciec i Maria Teresa zachorowali na czarną ospę. Nie zważając na możliwość zarażenia się tą groźną chorobą, Julia ukazała całą swoją ofiarność. Niestety, ukochany ojciec nie przeżył choroby. Umarł 21 lutego 1885 roku, mając zaledwie sześćdziesiąt dwa lata. Cały ciężar obowiązków związanych z prowadzeniem majątku spadł na Julię. Mimo licznych zajęć, życie wewnętrzne Julii stawało się coraz bogatsze. Ona żyła jakby w innym świecie, dalekim od otaczającej ją rzeczywistości. Stała się bardziej skryta, bardziej powściągliwa wobec rodziny, której nie chciała wyjawić swoich planów życiowych. A ona już wiedziała, czego oczekuje od niej Bóg. Julia żyła w pewnym rozdarciu. Kochała matkę i rodzeństwo i nie chciała im zadawać bólu, ale jednocześnie wzywał ją do siebie "Ktoś" inny. Najbardziej zdumiewający jest fakt, że matka, Józefina, była osobą bardzo związaną z Bogiem i Kościołem, a jednak... "Rodzice nasi - pisze jedna z córek - prowadzili życie prawdziwie godne nazwy katolików. Ich wzajemny stosunek był budujący i wzorowy. Matka, której struktura duchowa była silniejsza niż ojca, z miłością i wprost heroiczną cierpliwością podnosiła go na duchu, gdy poddawał się zbytnio melancholii. (...) Jedyną troską i celem jej było widzieć dzieci ugruntowane na zasadach wiary: wtedy - pisała - będę mogła spokojnie zamknąć oczy. (...) Rodzice przestrzegali przykazań Bożych i kościelnych i nas do tego od najmłodszych lat wdrażali. Każda uroczystość domowa (imieniny, urodziny) była czczona Mszą świętą, odprawianą w intencji solenizantki czy solenizanta, oraz Komunią świętą. (...) Wprowadzano nas w liturgię Kościoła. (...) Każdy posiłek poprzedzała modlitwa. Pamiętam też, że na głos dzwonu odmawialiśmy Anioł Pański. Wychowanie nasze było poważne, roztropne, raczej surowe, choć pełne dobroci. Nie pozwalano nam na kaprysy w jedzeniu. Od dzieciństwa ćwiczono nas w odwadze, wstydem było rozczulać się nad sobą. (...) Dom nasz miał ducha prawdziwie katolickiego. Życie w domu było święte i piękne. Pragnieniem naszej matki było widzieć nas wszystkich w niebie, co nam często powtarzała. (...) Oddziaływał na nas wzorowy przykład rodziców, ich prostota, niewymuszona pobożność i cały tryb życia, tchnący modlitwą, pracą i systematycznością". Lecz mimo wszystko Julia nie ma odwagi powiedzieć matce o swoim powołaniu. Jednocześnie odczuwała silną potrzebę kontaktu z kimś, komu mogłaby się zwierzać ze swoich przeżyć. Wkrótce sprawa rozwiązała się pomyślnie. Dzięki siostrze, Marii Teresie, która objęła stanowisko damy dworu w Salzburgu, rozpoczęła się korespondencyjna przyjaźń Julii z Ilse Düring - Szwajcarką, protestantką. Podczas pobytu starszej siostry Julii w Gmunden, Ilse była z nią silnie związana. Z chwilą wyjazdu Marii do Salzburga kontakt ten powoli się rozluźniał. Za to Julia znalazła powiernicę swoich wewnętrznych przeżyć. Teresa Borkowska. ŚW. URSZULA LEDÓCHOWSKA. Wydawnictwo "M" - Kraków 2003. Fragment pochodzi z rozdziału "Droga do nieba na skróty". |
Koszalin 2007 | www.urszula.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek |