Strona główna
  Życie

  Kanonizacja
  Pisma
  Relacje
  Artykuły
  Książki
  Strony WWW
  O nas
  Kontakt
     

  

KATOLICYZM W POLSCE

Katolicyzm w Polsce - taki temat dano mi do omówienia w niniejszym odczycie. Wspaniały temat, o którym powinniby traktować uczeni, a ja nie mogę siebie do nich zaliczyć. Dlatego w sposób zupełnie prosty przedstawię Państwu życie Kościoła katolickiego w Polsce, jego błogosławioną działalność, jego wpływ na byt całego narodu, zwłaszcza w ostatnich, bolesnych latach. Niech moja żarliwa miłość świętego Kościoła katolickiego i mojej biednej, ujarzmionej Ojczyzny wyrówna wszystkie braki mej wiedzy.

Polska - śmiem powiedzieć z dumą i radością - jest jedną z najwierniejszych cór Kościoła katolickiego. W naszym kraju miłość Ojczyzny i miłość Kościoła łączą się w jedną żarliwą miłość. Dwa te uczucie wpierają się nawzajem - jedno jest siłą drugiego. Kochamy Ojczyznę, bo takie jest przykazanie Kościoła, kochamy Kościół, bo jest podwaliną i rękojmią naszego życia narodowego. Zapewne niewiara utorowała sobie drogę do Polski.
W Ojczyźnie mojej znajdą się - jak wszędzie - choć mniej liczni niż gdzie indziej: źli, obojętni katolicy, ateiści, ale nawet oni przyznają, że wiara katolicka jest najmocniejszym fundamentem Polski, że potrzebujemy wiary, aby być i stawać się Polakami (...)

Dzieje Polski w legendarnych opowieściach zaczynają się już w IV wieku; aż do X stulecia widzimy ten kraj pod panowaniem pogaństwa. W roku 960 panował w Polsce książę Mieszko I. Widział on u swych sąsiadów - Niemców, wyższą cywilizację i rozumiał, że mieli ją do zawdzięczenia chrześcijaństwu. Zaczął się tedy rozglądać wokoło, skąd byłoby korzystniej przyjąć wiarę chrześcijańską.
Żyła wówczas w Czechach rozumna i piękna księżniczka. Na imię miała Dąbrówka. Czechy przyjęły już wiarę katolicką. Tam więc skierował Mieszko swój wzrok. Poprosił o rękę Dąbrówki i złożył obietnicę, że nawróci się sam i z całym swym ludem na chrześcijaństwo. I oto widzimy w krótkim czasie Polskę rozkwitającą w promieniach wiary i chrześcijańskiej cywilizacji. Święci mężowie poświęcali swe życie dla nawrócenia Polski. Św. Wojciech dąży do Prus wschodnich, by zanieść błogosławieństwo wiary temu krajowi. Ciężka była jego praca wśród pogan, ale nie porzucił posterunku, walczył z mocą ciemności aż do śmierci - męczeńska śmierć uwieńczyła jego życie służbie Bożej oddane. Zwłoki jego zostały przywiezione do Gniezna (...)

Wielki cesarz niemiecki, Otto III, odwiedził grób tego świętego w roku 1000. (...) Przyjęcie zgotowane przez Bolesława na przyjazd Ottona było tak wspaniałe i bogate, że sam Otton, który dotychczas nie chciał uznać Bolesława za króla, powiedział: "Kto ma takie królewskie bogactwa, kto umie tak po królewsku wystąpić, zasługuje także, by go nazywać królem". I tak został Bolesław Chrobry uznany za króla przez niemieckiego cesarza Ottona III. Otton ustanowił stolicę arcybiskupią w Gnieźnie i od tego czasu Polska posiada własną administrację świecką i duchowną.

Katolicyzm polski znalazł swoisty wyraz w licznych świętych, którzy stanowią dumę i zaszczyt narodu polskiego, którzy przechowali czystość wiary i moralności w naszej Ojczyżnie: (...) św. Stanisław Szczepanowski, (...) bł. Kinga, bł. Iwo Odrowąż, bł. Czesław i św. Jacek, bł. Szymon z Lipnicy, święte: Jolanta, Bronisława i Salomea, bł. Królowa Jadwiga (...)

Pod koniec XIV wieku wiara katolicka osiąga wspaniałe zwycięstwo nad pogaństwem, a to dzięki poświęceniu się i bohaterstwu kobiety polskiej. W tym czasie na tronie polskim zasiadała 14-letnia królowa Jadwiga. Już w dzieciństwie została zaręczona z młodym arcyksięciem austriackim Wilhelmem. Kochała go całym sercem i gdy losy kraju spoczęły w jej rękach, tęskniła do chwili kiedy będzie mogła na zawsze związać swe młode życie z narzeczonym. Ale inny los był dla niej przeznaczony. Daleko na północy... mieszkał dzielny, szlachetny lud nie znający nauki chrześcijańskiej (...) księciem tego ludu był Jagiełło, również poganin. Słyszał on o dobroci i piękności Jadwigi i rozpoczął starania o jej rękę. Podobnie jak przed pięciu wiekami książę polski, Mieszko, obiecał przyjąć wraz z ręką Dąbrówki - religię katolicką, tak samo zrobi teraz Jagiełło: gotów był nawrócić siebie i cały swój lud na chrześcijaństwo jeżeli Jadwiga zechce zostać jego żoną. Możnowładcy polscy przedstawili królowej propozycję Jagiełły, ale decyzję pozostawili jej dobrej woli. Ciężka była walka w jej sercu: chodziło o szczęście, którego miała się wyrzec.... Ale Jadwiga była prawdziwą córką Kościoła katolickiego - zrezygnowała ze swego osobistego szczęścia, aby otworzyć królestwo wiary wielu tysiącom pogan. Poślubiła Jagiełłę i w krótkim czasie Litwa, dobrowolnie złączona z Polską, stała się krajem katolickim. Błogosławieństwo Boże towarzyszyło ofierze Jadwigi (...)

Za panowania Jagiellonów Polska rozrosła się w wielkie, potężne państwo; o jej życzliwość i poparcie starało się wiele krajów. Wraz z siłą państwa rósł także wpływ Kościoła - duch chrześcijański coraz wspanialej rozwijał się w doskonałej harmonii i łączności z duchem polskim. Władysław Jagiełło przed śmiercią powierzył swe państwo i młodego syna znakomitemu Zbigniewowi Oleśnickiemu, biskupowi krakowskiemu i pierwszemu polskiemu kardynałowi. Wiedział dobrze, że nikt lepiej nie pokieruje sprawami ojczystego kraju niż ten szlachetny książę Kościoła, żyjący tylko dla Boga i Ojczyzny.

Wpływ jego znajdujemy w całym postępowaniu syna Jagiełły - Władysława. Młodemu królowi ofiarowano koronę Węgier: potrzebny tam był do walki z muzułmanami, którzy grozili inwazją. I oto Władysław, pełen zapału, przyjmuje koronę, rusza na wojnę z Turkami i pada w kwiecie wieku w pobliżu Warny.

Pod koniec XV wieku, kiedy sława Polski rozchodziła się szeroko i daleko, znów nad całą Europą zajaśniały promienie młodego, świętego królewicza Kazimierza i cały świat katolicki słuchał wspaniałych dźwieków jego hymnu ułożonego na cześć Maryi: "Omni die dic Mariae mea laudes anima", który i dzisiaj jeszcze wierni synowie Królowej Niebios śpiewają ze wzruszeniem.

Wiek XVI, epoka reformacji, przyniósł narodowi polskiemu wiele cierpień i zamieszania. Z Niemiec przyszła błędna nauka, a za nią wojna, spustoszenie i niepokoje. Polska nie chciała gwałcić wolności sumienia swych synów, toteż kraj stał się na pewien czas terenem, na którym rozwijały się mylne nauki. Zamieszanie i niepokój panowały w łonie Kościoła, nawet wierność Polski wobec Kościoła katolickiego zdawała się być zagrożona: magnaci - dotąd główne filary Kościoła - zwrócili się do nowej nauki (...) ale królowie, zarówno Zygmunt I jak i Zygmunt August, wytrwali przy Kościele katolickim; świątobliwi mężowie, jak kardynał Hozjusz, pracowali gorliwie dla sprawy wiary; w szkołach jezuickich wychowywała się młodzież polska, święty młodzieniec Stanisław Kostka był żywym dowodem siły i piękna katolickiej religii. I oto, po trosze, Polska uwalnia się z pęt fałszywej nauki. Po pewnym okresie wahania i niepewności państwo umacnia się w wierze katolickiej bardziej niż kiedykolwiek. Burza minęła i nad całym krajem jasno promieniowało słońce katolicyzmu. Do tego najbardziej przyczynił się Piotr Skarga, który czystością swego życia i cnotą, niezłomną wiarą i żarliwym patriotyzmem wywarł niezłychany wpływ na swych rodaków. Jest on ozdobą i dumą polskich jezuitów... Jak drugi Jeremiasz rozwodził on żale nad spustoszeniem i zamieszaniem, jakie wynikłyby z odpadnięcia Polski od katolicyzmu. Na podobieństwo proroków Starego Testamentu zaklinał lud polski, aby mocno trzymał się wiary i cnoty; wiele osób miało mu do zawdzięczenia pokój, jaki odnalazły na łonie Kościoła katolickiego. Polska zaszczytnie wyszła z wielkiej walki spowodowanej przez reformację.

Jeszcze jedno wielkie zwycięstwo odniosła wiara w tych czasach: doszła do skutku ugoda między Kościołami katolickim i greckim. Jak wiadomo Kościół grecki odłączył się od katolickiego już w X wieku. Rozłam, polegający głównie na tym, że Kościół grecki nie chciał uznać autorytetu Papieża jako następcy św. Piotra, zadał Kościołowi katolickiemu niezliczone rany. Tęsknota za zjednoczeniem kościołów greckiego i katolickiego była powszechna i zdawało się, że smutny rozłam - tak szkodliwy dla świata - powinien by się zakończyć. Niestety stało się inaczej. Jakkolwiek porozumienie osiągnięte w 1596 roku i potwierdzone przez papieża zostało przyjęte przez Ruś południową (Ukrainę czyli Małoruś) z wielką radością, jednak władcy Moskwy nie chcieli do niego przystąpić, owszem całą swą nienawiść skierowali na Unitów, to jest na tych zwolenników Kościoła greckiego, którzy zgodzili się na unię z papieżem i z nauką katolicką. Pierwszą ofiarą tej nienawiści był św. Józef Kuncewicz, biskup połocki, który za swą wierność wobec unii i za bohaterstwo w jej obronie został zabity przez Rosjan.

W roku 1683 dziecięca miłość Polski do wiary katolickiej okazała się wspanialej niż kiedykolwiek. Turcy podbili już Węgry, grożą zdobyciem stolicy Austrii, Wiednia, chcą zatknąć swą chorągiew na szczycie wieży kościoła św. Stefana. Kto uratuje Austrię, kto uratuje chrześcijaństwo przez grożącym niebezpieczeństwem? Co stanie się z wiarą katolicką, jeżeli Turcy opanują Austrię? I oto nadchodzą bohaterscy Polacy, nie zważają na niebezpieczeństwa i trudy - jedna myśl ich ożywia: uratować wiarę katolicką, ocalić Kościół od inwazji niewiernych. Dnia 8 września 1683 roku pobożny i dzielny król polski Jan Sobieski wysłuchał Mszy świętej w kaplicy na górze Kalenberg. Przyjąwszy błogosławieństwo kapłana, wskoczył na konia i z różańcem w jednej dłoni a mieczem w drugiej - wiedzie swe wojska w bój. "Allah jest bogiem a Mahomet jego prorokiem" - z tym zawołaniem rzucają się Turcy na niewielkie polskie wojsko. "Jezus - Maryja" - odpowiadają Polacy i bitwa się zaczyna. Zrazu wydaje się, że przewaga Turków zniesie wojsko polskie. Ale bohaterowie polscy walczą tak mężnie, (...) że po paru godzinach moc turecka zostaje złamana - ustępują; odwrót ich zmienia się w bezładną ucieczkę. Po zwycięskiej bitwie król zbiera swe wojska i z tysięcy ust wznosi się ku niebu wspaniały hymn pochwalny: "Te Deum laudamus", poczem król dodaje słowa: "Nie nam, o Panie, nie nam, lecz Twemu Imieniu daj chwałę".

Wiek XVIII - to początek cierpień i męczeństwa Polski. Podzielona na trzy zabory, pozbawiona wolności i minionej wielkości, dźwiga moja biedna Ojczyzna jarzmo ucisku, nie tracąc jednak męstwa i nadziei. A wiecie, gdzie lud, mój biedny, uciemiężony lud szuka mocy w cierpieniach, tej stałości we wszystkich nawiedzających go próbach? W wierze, na łonie Kościoła katolickiego. Po trzecim rozbiorze Polski, kiedy już nic nie pozostało Polsce, kiedy Ojczyzna - Polska żyła tylko w sercach swych dzieci, kiedy wrogowie nasi usiłowali zgasić wszelkie przejawy polskiego życia, wtedy Kościół katolicki śmiało podał Polsce pomocną dłoń. Kościół katolicki nigdy nie uznał rozbioru Polski, dla Kościoła Polska była zawsze jednym, jednolitym, niepodzielnym państwem (...) Święta nauka Kościoła opromieniała niebiańskim światłem niesłychane cierpienia narodu polskiego a naród rozumiał dobrze, że po utracie ziemskiej Ojczyzny jedno mu tylko pozostało - wiara. (...)

Tak, wszystko nam zabrano: szczęście, sławę, wielkość, niepodległość, ziemię - lecz jedno pozostało, czego nikt, nikt nie może nam odebrać - wiara, nasza święta wiara katolicka, która obiecuje nam Królestwo szczęścia po śmierci, która uczy nas tu na ziemi z miłością i pociechą powtarzać wspaniałe słowa wielkiego Apostoła: "Ave crux, spes unica" - Witaj krzyżu, jedyna nasza nadziejo! (...)

Mocny nauką Kościoła wznosił się naród polski na skrzydłach mistycyzmu wysoko do tych regionów, gdzie ból i smutek tego świata znikają w promieniach wdzięczności... Wiara stała się najsilniejszą ostoją naszej narodowości. I to dostrzegali nasi ciemiężyciele. Stąd ich lęk przed naszą wiarą, jakby to była niebezpieczna broń - nawet w rękach małych, słabych i ujarzmionych, stąd wszystkie prześladowania, krwawe prześladowania, przez które próbowano odebrać wiarę i naszą przynależność do świętego Kościoła katolickiego. (...)
Od roku 1596 ludność Podlasia przyłączyła się do Kościoła katolickiego i odznaczała się przywiązaniem do papieża, przedstawiciela Chrystusa na świecie. Kiedy Podlasie dostało się pod panowanie Rosji, zaczęła się rozpaczliwa walka, która nie zakończyła się do dziś. Prawosławna Rosja, która ledwo toleruje swoich polsko - katolickich poddanych, odmawia zupełnie prawa egzystencji Unitom (...) Obrządek grecko - katolicki tak podobny jest do grecko - prawosławnego, więc nawrócenie niewykształconego ludu odbędzie się bez trudności - tak mysleli Rosjanie, ale się mylili. Unici rozumieli jedno, że chcą ich oderwać od Papieża i postawić pod władzą cara rosyjskiego (...). I zawrzała nierówna walka: po jednej stronie siła, moc i okrucieństwo, po drugiej cichy, ofiarny, ale energiczny opór z gotowością składania największych ofiar, byle zachować wiarę katolicką.

Ilu męczennikom z pokornego, ubogiego ludu podlaskiego otwarły się bramy niebios, ile palm zwycięskich zostało rozdanych - Bogu tylko wiadomo. On w swej nieskończonej sprawiedliwości policzył wszystkie łzy, wszystkie westchnienia srogich prześladowań, wszystkie krople krwi tryskające z głębokich ran, jakie straszliwy rosyjski knut zadawał ciałom męczenników - On dawał im wytrzymałość i męstwo w tych cierpieniach (...).

Ten lęk przed wiarą katolicką jest także źródłem prześladowania kleru katolickiego. Życie księdza katolickiego w Rosji jest jednym z najcięższych jakie można sobie wyobrazić. To nieprzerwana walka z rosyjską biurokracją, która robi co może, aby przeszkodzić mu w spełnianiu obowiązków jego stanu. Tego, co papież nakazuje, zabrania rząd rosyjski, więc ksiądz zmuszony jest niezliczone razy wykraczać przeciw zarządzeniom władzy świeckiej i narażać się na wszelkie kary, nawet na zesłanie na Sybir (...)

A któż z Państwa nie słyszał o niemieckim Kulturkampfie przeciwko katolickiemu duchowieństwu, zwłaszcza przeciwko duchowieństwu polskiemu? Najbardziej znaną ofiarą tego Kulturkampfu był zmarły w 1902 roku kardynał Mieczysław Ledóchowski, arcybiskup gnieźnieńsko - poznański i Prymas Polski. Został on skazany na więzienie za to, że mężnie bronił praw Kościoła katolickiego i narodu polskiego przeciw t.zw. niemieckim Meigesätze. Najpierw zagarnięto cały jego majątek, a potem, gdy już nic nie zostało w jego mieszkaniu, czym mógłby zaspokoić żądania swych prześladowców, otwarła się dlań brama więzienia w Ostrowie. Przebył tam dwa lata; w tym czasie papież Pius IX mianował go kardynałem. Był to w całej historii Kościoła drugi przypadek, kiedy kardynałem mianuje się więźnia. Pierwszy raz miało to miejsce w XII wieku, kiedy papież Aleksander VII mianował kardynałem wtrąconego przez Henryka II do więzienia arcybiskupa Canterbury Tomasza Becketta, drugi raz rzecz się działa w roku 1875 w więzieniu ostrowskim. Po upływie dwóch ciężkich lat wypuszczono kardynała, ale nigdy nie mógł już on wrócić do Gniezna. W Rzymie papież Pius IX przyjął kard. Ledóchowskiego z ojcowską miłością (...). Do końca życia mieszkał on w Wiecznym Mieście, w cieniu Watykanu. W roku 1892 został mianowany prefektem Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, czyli t.zw. "czerwonym papieżem". (...)
Od fizycznych prześladowań gorsze były prześladowania moralne, na jakie wystawiony był nasz naród. Prześladowcy przekonali się już, że ani więzienie, ani zesłanie, ani śmierć nie zdołają odwrócić katolików polskich i unitów od wiary katolickiej. Próbują więc prowadzić walkę z katolicyzmem w inny sposób; wprowadzając niewiarę, materializm, demoralizację wśród ludu polskiego. Często udawało się im zadawać głębokie rany duszy polskiego ludu, ale nie zdołali wykorzenić wiary z polskich serc. Wszędzie, we wszystkich warstwach społeczeństwa wiara katolicka zachowuje swe miejsce, to znaczy pierwsze miejsce w życiu polskiego narodu, wszędzie religia pozostaje tą osią, około której obraca się życie narodu. Znajdujemy tchnienie wiary katolickiej w polskiej filozofii, poezji, literaturze i sztuce, znajdujemy błogosławiony wpływ katolicyzmu w życiu i dążeniach prostego ludu.

Nasi filozofowie, jak Cieszkowski i Libelt, wychowali się w blasku wiary; nasi poeci szukali natchnienia w świecie nadprzyrodzonym, sami siebie uważali za wysłańców Bożych, którzy powinni wskazywać ludowi przyszłość, drogę wiary, cierpliwości i miłości - a chronić go przed niewiarą, nienawiścią i chwiejnością. Starali się chronić sumienie ludu przed tym wszystkim, co mogłoby je obciążyć. Posłuchajcie Państwo sami jak Zygmunt Krasiński mówi: "Największy rozum - cnota".
Nam trzeba cnoty, trzeba życia duchowego, aby pomóc Ojczyźnie i poprzeć ją. Bo do wolnej Polski prowadzi tylko jedna droga - droga cnoty i pobożności. Cnota i wiara to nasz skarb, nasz oręż, to musimy cenić ponad wszystko. "Z wiary waszej wola wasza, z woli waszej czyn wasz będzie".

A owe czyny? Dziś, gdy nie mamy nic na świecie, rozumiemy coraz lepiej - lepiej niż inni, że głównym naszym zadaniem jest doskonalenie duszy, doskonalenie narodu, uświęcenie. Przez nasze doskonalenie się, doskonalenie narodu zmierzamy do odrodzenia, zasługujemy na błogosławieństwo Boże dla naszego ujarzmionego kraju. Aby osiągnąć ten cel dają nam nasi poeci najwznioślejsze, najczystsze wskazania, uczą nas wołać do nieba: "Daj, Panie Boże, abyśmy przez święte czyny sami mogli powstać spośród zmarłych". Uczą nas takiej modlitwy: "... i daj nam wiekuiste wśród Twych dobro, daj nam dobrą wolę".

Brak mi czasu, by mówić o utworach naszych poetów; tyle muszę powiedzieć, że życie duszy, świat nadprzyrodzony, siła i piękno cierpienia - to są tematy ich poezji. Sztuka także żyje w królestwie rzeczy nadziemskich. Na płótnach wielkiego naszego artysty Matejki widzieć można nad odmętem walki wizje niebiańskie. Grottger w swoim cyklu obrazów przedstawiających męczeńskie dzieje Polaków, ukazuje Najświętszą Pannę jako Pocieszycielkę strapionych, Nadzieję zrozpaczonych. Stachiewicz w cudnych legendach o Matce Boskiej prowadzi nas z tej szarej, smutnej doliny łez do ojczyzny jasnej, radosnej, pełnej lilii, blasku słonecznego i miłości. Również nasi wielcy powieściopisarze przemawiają w swych powieściach jak ludzie wierzący. Weźmy na przykład powieści Sienkiewicza - dość przeczytać choćby ich tytuły, aby się przekonać, że autor stara się podtrzymywać wiarę w duszach rodaków . (...)

W życiu naszego narodu wiara ujawnia się trojako: w przywiązaniu do następcy św. Piotra, w miłości Maryi, Najczystszej Matki Boskiej, którą po nieszczęśliwym panowaniu Jana Kazimierza cały lud czci jako Królową Polski, w niewzruszonej nadziei, że Bóg przez cierpienia i strapienia prowadzi nas do odbudowy Polski, do królestwa wiecznej szczęśliwości.

Tak, proszę Państwa, trzeba to wiedzieć, że gdybyśmy nie mieli wiary, gdyby nadzieja nie żyła w naszych sercach, to musielibyśmy ugiąć się pod ciężarem teraźniejszego krzyża. Ale nasz wieszcz uczy nas, że mamy dziękować za Krzyż i szukać w Nim źródła nadziei:

"Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie,
Żywot najczystszy - a więc godzien krzyża,
I Krzyż, lecz taki, co do gwiazd Twych zbliża,
Najwyższe dałeś w czasie powołanie.
Tchem dzieje świata Tyś przegiął, jak kłosy,
Do pełniejszego dla nas wszędzie żniwa;
Ziemiś nam ujął, a spuścił niebiosy,
I Serce Twoje nas zewsząd przykrywa".

Tak jest, to zawdzięczamy świętej wierze katolickiej, że stoimy mocno - mimo prześladowań, cierpień, strapień i ucisków.

Matka Urszula Ledóchowska


Odczyt wygłoszony w Wyższej Szkole Katolickiej w Kopenhadze, 18 listopada 1915. (Urszula Ledóchowska "Wybór przemówień 1915 - 1939". Wybór: S. Ancilla Kosicka, S. Józefa Zdybicka. Redakcja i opracowanie graficzne: S. Urszula Lesiak, S. Jolanta Olech, S. Franciszka Sagun. Rzym 1981, Dom Generalny Urszulanek SJK).

Koszalin 2007 | www.urszula.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek