Strona główna
  Życie

  Kanonizacja
  Pisma
  Relacje
  Artykuły
  Książki
  Strony WWW
  O nas
  Kontakt
     

  

S. Zofia J. Zdybicka

OTWORZYĆ SERCE. APOSTOLSTWO MATKI URSZULI LEDÓCHOWSKIEJ

Matka Urszula była osobą pełną energii i żaru apostolskiego, nie brakowało jej pomysłów i inicjatywy ani umiejętności realizowania swych planów. Zawsze jednak poddawała je osądowi i decyzji odpowiednich władz kościelnych. Planowała wyjazdy misyjne do Peru czy Chin, ale zrezygnowała z nich, bo papież preferował "misje" w Rzymie. Jej miłość do Kościoła, ścisła z nim więź i okazywane mu posłuszeństwo były cechą jej działania na każdym terenie, w każdym kraju i w każdej dziedzinie.

Dobitnym tego dowodem była jej postawa i stanowisko, jakie zajęła na Międzynarodowym Kongresie nowo powstałych Zgromadzeń Zakonnych, który odbył się w Goldenstein koło Salzburga w 1930 roku.

W Kongresie uczestniczyło przeszło trzydzieści osób - przedstawicieli nowo powstałych zgromadzeń, wśród których były założycielki, przełożone generalne z różnych krajów świata: Ameryki, Anglii, Austrii, Francji, Holandii, Niemiec, Polski i Węgier. Poruszano wiele kwestii, związanych z sytuacją wiary w świecie współczesnym, potrzebą nowych form apostołowania. Snuto plany założenia międzynarodowej federacji nowoczesnych instytutów religijnych i kongregacji zakonnych. W dyskusjach dały się odczuć pewne tendencje zmierzające do zdystansowania się do Kościoła i jego władz. Dążono do pełnej autonomii. Wobec takich orientacji matka Urszula zajęła stanowisko jasne i bezkompromisowe, które wyraziła i uzasadniła w wygłoszonym na Kongresie odczycie:

"Czy należałoby sobie życzyć utworzenia Międzynarodowej Federacji Zgromadzeń Żeńskich? Sądzę, że tak. Sama doświadczyłam, że na takim zjeździe, podczas którego wszyscy swobodnie się wypowiadają, można się wielu pożytecznych rzeczy nauczyć. Wszędzie można coś dobrego i pięknego znaleźć, co byłoby pomocą w dążeniu wzwyż. Międzynarodowa Federacja nowoczesnych - może lepiej byłoby powiedzieć: w świecie pracujących - instytutów religijnych i kongregacji zakonnych, z ślubami czy bez, ale zawsze z pozwoleniem władzy duchowej, może wiele korzyści przynieść instytucjom do niej należącym...

Przede wszystkim jednak uważam, że powinniśmy zawiadomić Rzym o projekcie Federacji, może nawet poprosić o Kardynała Protektora, w każdym razie - władza duchowa musi o tym wiedzieć. Opieka Kościoła ustrzeże nas od błędnych posunięć.

Sądzę także, że Rzym nie zgodziłby się na określenie modern, jakie tu usłyszeliśmy odnośnie do stowarzyszeń religijnych. Kościół nie jest nowoczesny. Istniał od wieków w myśli Bożej, istnieje dziś na tej ziemi jako Kościół walczący, a jako Kościół triumfujący będzie trwał na wieki. Duch Kościoła nie może być nowoczesny, gdyż jest duchem Chrystusa, który jest wczoraj, dziś i zawsze. A my, zgromadzenia nowo powstałe lub nowo przekształcone i przeznaczone do pracy we współczesnym świecie, nie jesteśmy bardziej nowoczesne, najwyżej strój nasz nie jest całkiem staromodny, choć też nie całkiem nowoczesny! A nasza praca, nasza misja trwa od tysiąca lat. Drogę wskazuje nam Dobry Pasterz idący za swymi owieczkami. I my musimy czynić podobnie, tak zresztą jak czyniły dawniej religijne stowarzyszenia i jak zawsze czynić będą ci, co odczuwają głód dusz.

Różnica między wczoraj a dziś polega na tym, że wczoraj owce przebywały tylko na łąkach i nie potrzeba było daleko ich szukać, natomiast dziś - staczają się w przepaść, wdrapują się na najwyższe skały. Musimy więc opuścić spokojne łąki, iść za nimi tu i tam, bo tego chce Dobry Pasterz. Tak było wczoraj, tak jest dzisiaj i tak będzie zawsze, aż do końca świata!

Nie, my nie jesteśmy nowoczesne, ponieważ należymy do Kościoła. Chcemy być wiernymi dziećmi Kościoła, wiernie spełniać wolę tej naszej Matki, kochać ją całym sercem, pod sztandarem Kościoła dążyć do nieba. Zawsze, zawsze chcemy do ciebie należeć. Kościele Chrystusowy, zawsze być ci posłuszne. Oby nigdy w naszym gronie nie pojawiła się tendencja bez Rzymu, ale zawsze z Rzymem!"

Matka Urszula zyskała sympatię i uznanie na Kongresie, czego wyrazem było wybranie jej do komitetu, który miał zajmować się formami współpracy między zgromadzeniami, oraz jako doradczynię i reprezentantkę w kontaktach z władzami kościelnymi.

Matka zaraz przystąpiła do działania. Najpierw poruszyła sprawę w Rzymie i zorientowała się, że Watykan ma wiele zastrzeżeń do projektowanej federacji. Również o. Włodzimierz odnosił się do niej raczej negatywnie.

Rozmawiała na ten temat z kardynałem Lepicier, prefektem Kongregacji do Spraw Zakonnych:

"Przedstawiłam sprawę Kardynałowi, że nam koniecznie potrzebny delegat św. Kongregacji, inaczej taka konferencja może i krzywo iść. Bardzo był dobry, dziękował, że mu o tym doniosłam, ma o tym pomówić z Ojcem świętym".

Znowu: „U Kardynała Lepiciera w sprawie konferencji nowoczesnych zgromadzeń, które s. Gordon koniecznie chce zorganizować, ale zdaje się, że nic z tego nie będzie, pomimo tego, że - jak Kardynał powiedział - Ojciec święty moje Ťpro memoriať przeczytał i powiedział, że zupełnie się ze mną zgadza. Widocznie skłania się do zdania, że lepiej nie mieć konferencji, jak konferencję bez rzymskiego autorytetu".

Z wieloma uczestnikami Kongresu matka Urszula utrzymywała bliższe kontakty, a zwłaszcza z jego inicjatorką, s. Gordon, jednym z prelegentów i cenzorem sprawozdań pozjazdowych, ks. L. Remillieuxem z Lyonu, który napisał do Matki: "Od Salzburga pragnąłbym bardzo z Matką się zobaczyć. Podobno Matka ma przyjechać do Lyonu. Oczekuję Matki z wielką radością [...]. Jestem przekonany, że Bóg będzie błogosławił wysiłki tych, którzy nie mają innego celu, jak tylko Mu służyć. W każdym razie - jak to Matka słusznie zauważyła w ostatnim dniu zjazdu - nigdy nie można pracować dla Boga i Kościoła bez Kościoła".

Powszechnie uważano, że czyn matki Urszuli, jej miłość uniwersalna, wypływał z żywej jej wiary. "Była cała w tym, co czyniła - czujna, spokojna, radosna. Ona to powiedziała raz podczas dyskusji: Nie ma pełnej wiary, gdy odrzuca się choćby jeden dogmat, nie ma miłości, gdy wyklucza się choćby jedną osobę. Bezkompromisowe zasady miłości Chrystusowej wpajała młodzieży, ucząc ją bardzo osobistego kontaktu z Bogiem Żywym w Eucharystii i Ewangelii, obcowania z Nim na co dzień, miłując Go w bliźnim, w każdym wydarzeniu, poprzez pracę, rozrywkę, radość, cierpienie. Z Nim, w Nim i dla Niego - oto jej szkoła zdrowej, jędrnej mistyki, dostępnej każdemu wierzącemu. Podkreślała dobitnie łaskę wiary i wypływający z niej obowiązek synowskiej czci i posłuszeństwa Kościołowi i jego hierarchii oraz konieczność ustawicznego pogłębiania wiedzy religijnej, medytacji Pisma Świętego. Przygotowywała do solidarnej odpowiedzialności za innych w poczuciu braterstwa całej rodziny ludzkiej, wprowadzając praktycznie w apostolstwo czynne, w dzieła pomocy biednym, cierpiącym, misjom itp. Kształciła silny charakter poprzez organizacje: Krucjatę Eucharystyczną i Sodalicję Mariańską".

Była oceniana przez współczesnych jako prawdziwie współodczuwająca i współmiłująca z Kościołem: "Rozumienie Kościoła pojmowała Matka Urszula jako prawdziwe sentire cum Ecclesia. Odczuwała wraz z Kościołem potrzeby ubogich w rejonach słabo rozwiniętych, na przedmieściach wielkich miast jak Rzym, Warszawa, Łódź; potrzeby robotników - posłała swe siostry do fabryki we Francji, aby pracowały wraz z młodzieżą [...]; potrzeby młodzieży akademickiej, dla której otworzyła w 1906 roku w Krakowie pierwszy internat prowadzony przez zakonnice; potrzeby tych, co nie należąc formalnie do Kościoła stali się przedmiotem jej macierzyńskiej troski: protestantów, prawosławnych, ateistów w Polsce, Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii, Włoszech i Francji. Szła wszędzie tam, gdzie wymagała tego potrzeba, gdzie hierarchia kościelna zwracała się o pomoc, gdzie Opatrzność ją wzywała. Pracowała w dogłębnym duchu ekumenizmu, bez względu na narodowość, stanowisko społeczne, czy wyznanie. Matka Urszula przekształciła owo sentire cum Ecclesia w amare cum Ecclesia, w służbę braciom, podążając za Chrystusem z prostotą, bezinteresownością, poświęceniem i stałą radością - szczęśliwa, że może służyć Bogu w braciach. Z całą świadomością realizowała radę św. Pawła: Kto czyni miłosierdzie, niech je spełnia z weselem. I rzeczywiście - jak wiadomo - jej służba wykonywana nieraz kosztem heroicznych ofiar była opromieniona pogodą i uprzejmością, którą podbijała wszystkich. Matka Urszula pojmowała to sentire cum Ecclesia jako współodczuwanie z Papieżem i hierarchią. Stąd charyzmat Założycielki był zawsze użyźniony przez chętne i radosne posłuszeństwo".


S. Zofia J. Zdybicka. OTWORZYĆ SERCE. APOSTOLSTWO MATKI URSZULI LEDÓCHOWSKIEJ. "Verbinum" Wydawnictwo Księży Werbistów - Warszawa 2003. Przytoczony fragment pochodzi z rozdziału "Zawsze z Rzymem".

Koszalin 2007 | www.urszula.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek