Strona główna
  Życie

  Kanonizacja
  Pisma
  Relacje
  Artykuły
  Książki
  Strony WWW
  O nas
  Kontakt
     

  


ŚWIĘTA PATRONKA CODZIENNOŚCI

Z s. Zofią J. Zdybicką USJK rozmawia Ryszard Paluch.


Matka przekazała wyraźną koncepcję świętości, w której została dowartościowana praca, obowiązki stanu.
Ryszard Paluch: Zacznijmy od podstawowej kwestii - kto to jest święty?

S. Zofia J. Zdybicka: Święty w naszej chrześcijańskiej kulturze to ten, kto przyjął orędzie, posłanie Chrystusa. Przyjął je głęboką wiarą, wyraził nadzieją, a przede wszystkim miłością Boga i miłością człowieka w codziennym życiu. Istotą świętości jest pełna realizacja chrześcijaństwa. Jak w różnych dziedzinach kultury można być dobrym czy średnim naukowcem, dobrym czy średnim artystą, tak można być dobrym, średnim, czy bardzo dobrym chrześcijaninem. Święty to człowiek, który żył Ewangelią Chrystusa - w piękny, twórczy sposób realizował Dobrą Nowinę.

Czy każdy może zostać świętym?

Oczywiście: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec Wasz niebieski (Mt 5,48). To wezwanie zawarte jest w Ewangelii, przypomniał je Sobór Watykański II, a w swoim nauczaniu często podkreśla je Jan Paweł II. U progu nowego tysiąclecia cechą charakterystyczną jest ukierunkowanie Kościoła - jak mówi Novo Millennio Ineunte - na świętość. Jest to dla nas przypomnieniem, że powołaniem wszystkich chrześcijan jest powołanie do świętości.

Co trzeba robić żeby zostać świętym? W czym tkwi problem?

Człowiek jest istotą, która rozwija się poprzez działanie i życie. Istnienie człowieka jest z Boga, ku Bogu i na wzór Boga. Chrystus stał się człowiekiem i pokazał, jak żyć, jak realizować Ewangelię, czyli jak urzeczywistniać świętość. To muszą być czyny - czyny oparte na prawdzie objawionej przez Chrystusa, czyny miłości w stosunku do Boga i do człowieka. W życiu nie ma nic bez działania, bez czynu. Owszem, w osiągnięcie świętości zaangażowany jest nie tylko ludzki czyn, to jest współpraca z Bogiem - w chrześcijaństwie w oparciu o łaskę wiary i o cnoty teologalne. Bóg daje nam te wspaniałe możliwości i pomoce, ale to my musimy podjąć wezwanie i realizować je. Święci to niezwykle pracowici ludzie. Jak widzimy chociażby na przykładzie Matki Teresy z Kalkuty czy św. Urszuli Ledóchowskiej. To była osoba, która bardzo wiele pracowała, czyniła dobrze innym. Czyż to nie jest wysiłek? W świętości kontemplacja przenika ludzką aktywność - jedno wypływa z drugiego. Wielkie rzeczy dokonują się w wielkich trudach i zmaganiach. Gdy czytamy życiorysy świętych, to możemy zauważyć, jak wiele musieli przecierpieć i napracować się. Jezus nie przeszedł drogi łatwej i u chrześcijanina droga do świętości i do zmartwychwstania wiedzie przez krzyż.

Czyli nie ma tu jakiejś drogi na skróty?

O nie. Oczywiście, są różne formy świętości. Pan Bóg się nie powtarza. Tak jak nie powtarza się i nie stwarza dwóch jednakowych ludzi, tak nie ma dwóch identycznych świętych. Podstawa jest ta sama: Ewangelia i łaska Boża, ale ze strony człowieka dochodzą osobiste uzdolnienia i niepowtarzalne sytuacje, w jakich przyszło mu żyć. Niezwykłe jest bogactwo świętych - mamy wiele różnych kwiatów świętości w ogrodzie Bożym.

Zatem każdy święty jest oryginalny...

Jest oryginalny. Tak jak twórca w dziedzinie literatury czy sztuki - jeżeli jest twórcą, to jest oryginalny - analogicznie jest w świętości. Nie ma dwóch jednakowych świętych, to nie są kopie. Przykładem może być rodzona siostra Matki Urszuli Ledóchowskiej - bł. Maria Teresa - obydwie pochodziły z tej samej rodziny, odebrały takie samo wychowanie, łączyła je duchowa więź, miały z sobą dużo kontaktów, niemniej były to rożne osobowości i różne drogi świętości przyszło im zrealizować.

Co chce nam Kościół powiedzieć, wynosząc swoich wiernych na ołtarze?

Ojciec Święty beatyfikuje i kanonizuje wiele osób różnych stanów. Jest to jedna z jego form pedagogii świętości. Pokazuje, że świętość jest celem chrześcijanina i jakby chce nam powiedzieć: patrzcie, ludzie wzięci z tej ziemi, z naszych czasów zostali świętymi, pokazali jak żyć Ewangelią dziś, w naszych czasach. Oni mogą być wzorem i pomocą w naszym życiu. Wśród nowych świętych jest Matka Urszula Ledóchowska, która, podobnie jak to czyni obecnie Jan Paweł II, nawoływała wszystkich do świętości i uważała, że Polsce, Europie i światu potrzeba przede wszystkim świętych. W 1937 r. pisała i mówiła o stanie duchowym Europy i Polski, o kryzysie kultury. Mówiła, że drogą wyjścia z obecnego kryzysu są święci. Musimy stać się świętymi - to jest odpowiedź na zło, które nas dotyka.
Druga sprawa, na którą wskazała i co podkreśla Sobór Watykański II, to powołanie wszystkich do świętości - ona tak żyła, tak pisała i tak nauczała. Świętość to rzecz dla chrześcijanina normalna, nie polega na nadzwyczajnych rzeczach, tylko że w normalnym życiu można zostać świętym w szarej codzienności, robiąc wszystkie rzeczy, nawet najmniejsze, z wielką, nadprzyrodzoną miłością. Ona ukazała normalność świętości i przedstawiła prostą drogę, która jest opromieniona gorącą miłością Pana Jezusa. Św. Urszula podkreślała także, że trzeba człowiekowi pokazywać miłość Pana Boga i że to musi się dokonywać w trudzie miłowania. W tym kontekście podkreślała wartość trudu dla innych. "Życie dla innych" - takim było jej życie i takim winno być dla każdego chrześcijanina, dla każdego świętego.

Można spotykać się z różnymi opiniami na temat świętych. Czy święci to normalni ludzie?

Matka Urszula była człowiekiem bardzo normalnym, mocno stąpającym po tej ziemi. Zaznaczmy jednak, że są rożni święci, np. Ojciec Pio, czy s. Faustyna - mieli "nadzwyczajną" drogę do świętości, obdarzeni byli specjalnymi darami i posłannictwem. Natomiast Matka Ledóchowska prezentuje typ świętości realizowany w trudzie życia dla innych, w miłości Pana Boga i człowieka, w zwyczajnych warunkach. Nie miała ani widzeń, ani żadnych nadzwyczajności, tylko takie bardzo normalne, niemniej gorące, płomienne, radujące się Bogiem życie i niosące różnoraką pomoc innym.

Jan Paweł II, pielgrzymując w 1980 r. do Lisieux, powiedział, że święci nigdy się nie starzeją...

Im bliżej poznaję św. Urszulę Ledóchowską, tym bardziej widzę piękno jej charyzmatu i jego aktualność na dzisiejsze czasy. Tam nic nie jest przestarzałe. Dzisiaj mówimy o potrzebie włączenia się w "nową ewangelizację". Ojciec Święty, z okazji 75. rocznicy naszego zgromadzenia (1995 r.) powiedział, że Matka Urszula jest przykładem zaangażowania się w "nową ewangelizację", czyli pokazuje, jak w obecnych czasach głosić orędzie Chrystusa. Ona zresztą wyprzedziła rożne rozwiązania, które potem zostały przyjęte przez Sobór Watykański II czy też dzisiaj są realizowane. W jej życiu widać, że prawdziwa miłość jest zawsze aktualna, że jej istota nie polega na jakichś zewnętrznych wyrazach i formach, tylko jest bardzo normalną rzeczą, wyrażającą się w niejednokrotnie w "szarej" codzienności. Matka przekazała wyraźną koncepcję świętości, w której została dowartościowana praca, obowiązki stanu. Wiele spraw dostrzegała i ukazała kierunki rozwiązań, np. sprawę kobiety, jej powołania w Kościele oraz sprawę zaangażowania świeckich, laikatu i wolontariatu. To co dla nas wydaje się być obecnie oczywiste, św. Urszula uprzedzała, realizowała kierowana przez Ducha Świętego, dzięki któremu właściwie rozumiała i realizowała miłość ewangeliczną. Umiała odczytać znaki czasu. I dlatego jest bardzo "na czasie". Można więc ją naśladować, kochając całym sercem Pana Boga i kochając ofiarnie drugiego człowieka. A wracając do Lisieux, to postać Małej Teresy często pojawia się w pismach Matki. U świętej z Lisieux mamy "małą drogę", zaś u Matki "szarą drogę".

Jakie charakterystyczne cechy możemy wyróżnić w duchowym przesłaniu św. Urszuli?

Istotą zawsze jest miłość, szczególnie - u św. Urszuli - miłość Bożego Serca, skoncentrowanie się na tym najważniejszym momencie w dziejach zbawienia - na konaniu i śmierci Chrystusa na krzyżu. To jest wyraz największej miłości i największej ofiary. Matka Urszula modelowała swoje życie na otwartym Sercu Jezusa. Jako młoda dziewczyna sformułowała plan swego życia: Abym wszystkim mogła dać Boga i abym tylko umiała miłować miłością płomienną. Palić, spalać się miłością. Podkreślam płomienną - bo to nie chodzi o jakieś tam byle jakie miłowanie. Wszystkim pragnęła ukazać miłość Boga.
Po drugie: wychowanie człowieka. Pełne wychowanie człowieka uważała za pierwszą dziedzinę ewangelizacji, bo to jest najważniejsze. Dodajmy, że zajmowała się nie tylko dziećmi, młodzieżą, ale także wychowawcami i nauczycielami. Mówiła, że nauczyciel powinien nie tylko przekazywać wiedzę, ale uczyć także przykładem swego życia - pokazywać dziecku, jak Bóg jest dobry, skoro ten nauczyciel jest taki dobry.
Ponadto otwartość na wezwania Boże - jak Bóg chce - to było jej zawołanie. Matka miała bardzo ciekawe życie - Bóg tak sprawił, że była w wielu krajach i wiele dziedzin apostolstwa realizowała. Nie planowała tego, ale była otwarta na Boże działania i wezwania.
I następna sprawa to optymizm - była osobą naprawdę wierzącą, że Pan Bóg jest, że Pan Bóg naszym życiem kieruje i że nas kocha. A osoba kochana przez Pana Boga nie może być smutna, nie może nie patrzeć z ufnością w przyszłość; nawet w cierpieniach zachowywała tę pogodę ducha. Tu należy podkreślić, iż wskazała pogodę ducha, radość i optymizm jako formę apostolstwa. Pragnęła pokazać szczęście - w prowadzonych przez siebie zakładach dla dzieci, młodzieży i dla zakonnic wprowadzała atmosferę szczęścia. Zakonnica powinna być szczęśliwa. Dla niej święty to człowiek radosny. Ja muszę powiedzieć, że na początku, gdy jeszcze przed wstąpieniem czytałam o zgromadzeniu, myślałam: Urszulanki Serca Jezusa Konającego - no to smutny etap życia Chrystusa, a tutaj pogoda ducha jako jedna z cech... No ale dopiero potem zrozumiałam, że śmierć Chrystusa, chociaż bardzo bolesna, jednak jest wyrazem Jego największej miłości do nas, która nas uszczęśliwia.

Chyba owocem takiej postawy było również to, że ludzie garnęli się do Matki Urszuli?

Tak, ona jest bardzo sympatyczną świętą, pogodną, ufającą i wierzącą człowiekowi. Stworzyła piękny system wychowawczy, który jest nadal aktualny. Zwróćmy uwagę, iż Matka żyła w dziewięciu krajach, mówiła i pisała w dziewięciu językach, szkoły prowadziła w Polsce, w Finlandii, w Szwecji i w Danii - uczennice miała z różnych krajów. Dziś, w perspektywie życia w szerszym międzynarodowym kontekście św. Urszula jest dla nas przykładem, pokazuje, jak znaleźć wspólną płaszczyznę z ludźmi rożnych wyznań i narodowości. Jednocześnie kochała Polskę, była - jak sama mówiła - prawdziwym sercem polskim, była patriotką, która wiele dobrego zrobiła dla Ojczyzny, będąc równocześnie otwartą na inne kraje. Można o niej powiedzieć: prawdziwa Polka i Europejka. Bowiem prawdziwie ewangeliczna miłość jest ekumeniczna i ponad podziałami znajduje wspólną płaszczyznę. Kiedyś politycy, z którymi się spotykała podczas emigracji w Szwecji, zapytali ją, jaką uprawia politykę. Odpowiedziała: Moją polityką jest miłość, lubiła także powtarzać: Jeszcze Polska nie zginęła, dopóki kochamy.

Duży wpływ na taką postawę Matki Urszuli miała jej rodzina...

Właściwie to jest przykład świętości jakby rodzinnej, bo przecież troje rodzeństwa poszło drogą miłości: nasza założycielka, jej starsza o rok siostra - Maria Teresa, założycielka Sodalicji św. Piotra Klawera do apostołowania dla Afryki, beatyfikowana w 1975 r. i jej młodszy brat Włodzimierz był 27 lat bardzo wybitnym i świątobliwym generałem jezuitów. To rodzeństwo zawsze łączyła duchowa więź, od dziecka interesowali się życiem wewnętrznym i przez cały czas utrzymywali z sobą kontakt - wspierali się w dążeniu do świętości i w apostolacie. Św. Urszula umierała na rękach swojego brata i nawet spowiadała się u niego. Rodzina Ledóchowskich była środowiskiem wychowującym do świętości. Matka i ojciec. Zwłaszcza matka była osobą świątobliwą.

Miejsce, w którym się znajdujemy również stanowi przedłużenie charyzmatu Świętej...

Tak. Jesteśmy na tzw. Poczekajce, w domu akademickim KUL - w tym roku mija 50 lat, odkąd siostry prowadzą ten dom. Najpierw był mniejszy, teraz jest duży (800 studentek). Warto zaznaczyć, że Matka Urszula w 1905 r. założyła w Krakowie pierwszy w Polsce i myślę, że w Europie, prowadzony przez zakonnice internat dla studentek. To były właściwie pierwsze kobiety, które szły na uniwersytet; społeczeństwo niezbyt dobrze na nie patrzyło, ona zaś zamiast krytykować chciała im pomóc. I tak otworzyła dla studentek internat przy krakowskim klasztorze, prowadziła Sodalicję Mariańską oraz rekolekcje dla nich. Uważała, że kobieta powinna się kształcić, ale obok wykształcenia powinna mieć formację duchową. W ten sposób w wielu naszych wspólnotach powstawały obok szkół, domów dziecka, również domy akademickie.

Możemy zatem powiedzieć, że studenci, szczególnie studentki, mają nową patronkę.

Jak najbardziej.

Dziękuję za rozmowę.


Posłaniec Serca Jezusowego, lipiec 2003.

Strona internetowa czasopisma    Posłaniec Serca Jezusowego




Koszalin 2007 | www.urszula.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek