Strona główna
  Życie

  Kanonizacja
  Pisma
  Relacje
  Artykuły
  Książki
  Strony WWW
  O nas
  Kontakt
     

  


ŚWIĘCI LISTY PISZĄ

A mnie tak zależy na tym, byście, Dzieci moje, były ciągle otoczone ciepłem serca starej Matki; abym mimo oddalenia mogła być małą pociechą, choć promyczkiem maleńkim, ułatwiającym Wam dźwiganie krzyża. I dlatego, oprócz modlitw nieustannych, piszę i piszę...
(Matka Urszula Ledóchowska, 6 X 1914)


Listy stanowiły dla Matki główną formę porozumiewania się z ludźmi, których Pan Bóg stawiał na jej drodze.


Z s. Ancillą Kosicką - archiwistką Zgromadzenia Sióstr Urszulanek w Pniewach - rozmawia Ryszard Paluch.


Ryszard Paluch: Gdzie się obecnie znajdujemy?

S. Ancilla Kosicka: Jesteśmy w pniewskim archiwum Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Archiwum w Pniewach - w głównym ośrodku szarourszulańskim w Polsce - powstawało wraz z rozwojem zgromadzenia: od Petersburga, poprzez Skandynawię, Polskę i inne kraje europejskie. Zgodnie z życzeniem Matki Założycielki - św. Urszuli Ledóchowskiej, która do swej śmierci w 1939 roku była przełożoną generalną, siostry od początku gromadziły i starannie przechowywały akta. Niestety, w okresie II wojny znaczna część zebranych dokumentów uległa zniszczeniu; po wojnie starano się je odtworzyć i w miarę możności uzupełniać. Szczególną ku temu okazją był rozpoczęty w 1947 roku proces beatyfikacyjny Matki Założycielki.

Jakie pisma św. Urszuli zachowały się do dzisiaj?

Spuścizna po Matce Założycielce - zakonnicy żyjącej na przełomie wieków - jest dość obszerna. Zachowały się pisma ascetyczne przeznaczone dla sióstr urszulanek, drukowane w drukarniach zgromadzenia, również rękopisy jej przemówień wygłaszane podczas kongresów, zjazdów czy innych spotkań zarówno w Skandynawii, jak i w Polsce. Udało się ocalić dużo artykułów publikowanych w pismach wydawanych przez siostry oraz w innych czasopismach. Ponadto książki dla dzieci i młodzieży, głównie tej zrzeszonej w Krucjacie Eucharystycznej, którą św. Urszula w 1925 r. przeszczepiła na polski grunt. Zachowało się też ponad 7 tysięcy listów urzędowych i prywatnych.

Te listy to trochę takie oryginalne relikwie.

Świadczy o tym ich ilość, że stanowiły bezcenną pamiątkę przechowywaną aż do śmierci tych osób, do których były adresowane.

Kiedy były pisane? Widać, że papier pożółkły i swoje lata już liczy.

Najstarsze, jakie posiadamy, pochodzą z 1885 r. i kierowane były głównie do rodzeństwa, zwłaszcza do Marii Teresy (zm. 1922), przyszłej błogosławionej, przebywającej wówczas w Salzburgu.

Oglądając tę korespondencję, naszą uwagę przykuwa charakterystyczne pismo Świętej.

Przypuszczam, że uczyła się kaligrafii, bo pisała pismem starannym, dość czytelnym, choć w pośpiechu, zwłaszcza w późniejszych latach. Używała dużo skrótów i często wtrącała wyrażenia obcojęzyczne.

No i pisała wszystko ręcznie. Nie było komputerów i e-maili.

Owszem. Żyła w czasie, kiedy tego jeszcze nie było, nawet nie było telefonów, przynajmniej nie wszędzie. Listy stanowiły dla Matki główną formę porozumiewania się z ludźmi, których Pan Bóg stawiał na jej drodze. Pisała je ręcznie, zarówno do sióstr, do różnych dygnitarzy, dawnych wychowanek, a nawet do dzieci ze szkół prowadzonych przez zgromadzenie. Wszystkie były stosunkowo krótkie, często w formie kartek pocztowych, a zawierały szczere, proste, serdeczne słowa; pisała je czekając w poczekalni, jadąc pociągiem, dlatego bardzo często przed datą, zamiast miejscowości umieszczała słowo "wagon". Oryginały tych listów nie zawsze znajdują się w archiwum zgromadzenia, otrzymałyśmy ich kopie uwierzytelnione z różnych archiwów, zwłaszcza z kurii diecezjalnych i innych instytucji w kraju i zagranicą. Można je również znaleźć w bibliotekach uczelni lub w innych zbiorach archiwalnych - często zdarza się, że dopiero piszący prace naukowe, a w związku z tym przeprowadzający kwerendy w różnych archiwach, natrafiają tam na listy Świętej.

Niektóre z nich to takie białe kruki i związane z nimi historie interesujących znalezisk.

Tak było na przykład z listami Matki do Marii Teresy i przyjaciółki Ilse von Düring. Nikt nie wiedział o istnieniu tych listów. Nie włączono ich do pierwszego procesu de scriptis, bo takiego zbioru nie domyślały się nawet klawerianki (bł. Maria Teresa Ledóchowska była założycielką Sodalicji św. Piotra Klawera). Dopiero przed beatyfikacją Marii Teresy siostry postanowiły przerobić, powiększyć kaplicę. Rozbijając strop, przy ścianie odkryły walizkę pełną listów. Trzeba było zwoływać nowy trybunał, żeby ocenił te listy.

Matka Urszula była kobietą niezwykle odważną, potrafiła się odnaleźć w wielu sytuacjach i z różnymi ludźmi mając do czynienia, wchodząc z nimi w liczne inicjatywy, jak chociażby z Komitetem Pomocy Ofiarom Wojny, założonym przez Paderewskiego, Sienkiewicza i Osuchowskiego. Święta wygłosiła wówczas około 80 przemówień.

Matka została przedstawicielką tego Komitetu na kraje skandynawskie, ponieważ w okresie I wojny światowej tam właśnie znalazła schronienie. Jeździła po całej Skandynawii, jej zaangażowanie było ogromne. Jest to o tyle godne podziwu, że nie miała biblioteki, a tym samym źródeł, na podstawie których mogłaby się przygotować. O Polsce nie było tam w ogóle mowy, więc przygotowywała sobie te treści sama, korzystając ze swojego wykształcenia i inteligencji. Ułożone wystąpienia następnie musiała przetłumaczyć, mówiła je w języku francuskim, niemieckim, szwedzkim, duńskim. Na pewno był to dla niej wielki wysiłek, trafiała jednak do ludzkich serc - echa tych odczytów były wspaniałe, zarówno w prasie skandynawskiej, ale również i w polskiej, jak chociażby relacje w krakowskim Czasie czy Głosie narodu.

Była człowiekiem, który miał dar języków.

Tak, pisała listy i przemówienia w różnych językach. Znała - poza polskim - niemiecki, francuski, angielski, fiński, duński, rosyjski, szwedzki. Miała dar uczenia się języków i łatwość posługiwania się nimi w piśmie. Uczyła się chętnie, dlatego, iż zawsze była nastawiona na człowieka - była przekonana o tym, że chcąc dotrzeć do człowieka, trzeba przemówić do niego w jego własnym języku. Dlatego powiedziała kiedyś Duńczykom: Jak dziecko usiadłam w szkole, by móc do Was przemówić w języku, który byście naprawdę zrozumieli. Chciałabym tu dodać, że wielką dla nas szkodą jest fakt, iż przemówienie, które Święta wygłosiła w 1938 r. w Polskim Radiu, nie zachowało się, gdyż całe archiwum dźwiękowe w Warszawie uległo zniszczeniu.

Używając współczesnych kategorii, można powiedzieć, że dobrze rozumiała i praktykowała reguły public relations, akcentując znajomość języka ludzi, do których się zwracała. Z drugiej strony jej słuchacze potrafili to docenić, chociażby w ten sposób, że nie pozostawali głusi wobec apelu o pomoc.

Warto jeszcze wspomnieć, że kiedy była w Finlandii, zauważyła, iż sporo tamtejszej ludności żyło jakby w pewnym odosobnieniu. Była to społeczność luterańska, ale ponieważ siostry tam się znalazły i miały kaplicę, ci ludzie, z natury religijni, zaczęli zbliżać się do sióstr, zwłaszcza poprzez pomoc pielęgniarską. Matka Urszula, chcąc ułatwić im uczestnictwo w nabożeństwach, zwróciła się do Marii Teresy z prośbą o wydrukowanie dla nich modlitewnika, który sama przygotowała.

Podobno w Szwecji zainicjowała wydawanie pisemka katolickiego Promyki słoneczne.

Szwedzka nawa to Solglimtar. I do tego dzieła zaangażowała rodzeństwo, Marię Teresę oraz brata Włodzimierza Ledóchowskiego (zm. 1942) - generała jezuitów - żeby przysyłali jej wiadomości z życia Kościoła, gdyż przebywając w Skandynawii, była ich pozbawiona. Trzeba zauważyć, że po reformacji było to pierwsze w Szwecji pisemko religijne, które zresztą do dzisiaj jest wydawane pod inną nazwą.

Odczuwa się pewien dreszcz, oglądając te teksty, dotykając ich, mając świadomość, że pisała je Święta. Z jednej strony to już historia, ale jednocześnie coś bardzo żywego. Jesteśmy w miejscu, gdzie ona żyła...

Teraz taką największą relikwią jest ona sama, a do czasu, kiedy do nas "wróciła" (przewiezienie ciała Matki Urszuli z Rzymu do Pniew: 11-29 V 1989 r.) takim szczególnym dla nas świętym miejscem była jej cela. Miejsce, w którym siostry przez lata kontaktowały się z Matką i gdzie szukały duchowego drogowskazu.

Dziękuję za rozmowę.


Posłaniec Serca Jezusowego, maj 2006.

Strona internetowa czasopisma    Posłaniec Serca Jezusowego




Koszalin 2007 | www.urszula.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek